Na razie to ostatnia rzecz z cyklu „na stół”.
Wiatraczkowy bieżnik wykonałam z tkanin bellusa. Tym razem nie pikowałam lotem trzmiela jak do tej pory, a pokusiłam się o esy-floresy. W ten sposób pikowałam po raz pierwszy i widać pewne niedoskonałości i błędy. Ciągle jednak ćwiczę a to ponoć czyni mistrza.
Pozdrawiam Wszystkich odwiedzających, dziękuję za komentarze i życzę Wszystkim pięknych, słonecznych dni 😉
Wiolu
dla mnie to już mistrzostwo świata, żadnych niedoskonałości nie widzę. Pięknie wyszło jak zawsze i jak zawsze podziwiam. Pelargonie przepiękne, szczególnie ta ciemna mnie urzekła. Te kolory są trudne do sfotografowania, a wyszły cudnie.
Pozdrawiam serdecznie.
Oczywiście Moniko lejesz miód na moje serce. Dziękuję serdecznie. Pelargonie są faktycznie cudowne, bluszczolistne o pięknych bordowych, pełnych kwiatach. Takie mam po raz pierwszy. Pozdrawiam.
Ten różany motyw jest super! Wszystko wyszło idealnie!!!
Idealnie to dopiero będzie, ale trzeba jeszcze nad tym popracować.
to dla mnie mistrzostwo, nie mam pojęcia jak to zszyłaś !
Przyjrzyj się dokładnie, rozwiązanie jest proste.