Jeszcze jeden patchwork. Tym razem w soczystych zieleniach. Tak jak poprzednie, składa się
z kwadratów i jest prosto pikowany. Muszę odważyć się
i coś pokombinować,
np. z trójkątami. Próbuję również innego pikowania, ale o tym następnym razem.
I jeszcze moja rada – mało doświadczonej w szyciu patchworków – lepiej poświęcić więcej czasu na dokładne pospinanie lub sfastrygowanie warstw, niż zmarnowanie
go na prucie.
Jeszcze kilka zdjęć z mojego ogrodu.
Pozdrawiam wszystkich
tu zaglądających.
Oj widzę, ze zgrałyśmy się dzisiaj kolorystycznie w postach:-) Przepiękne te Twoje patchworki! Szkoda, że nie umiem szyć, bo marzy mi się taka patchworkowa narzuta w szarościach na kanapę:-) Kiedyś widziałam taką w jakimś duńskim katalogu i mnie urzekła.
Szycie nie jest takie trudne… Warto spróbować. Nie radzę jednak zaczynać od patchwork’a. Ja do tego tematu musiałam dojrzeć 🙂
Szary projekt także chodzi mi po głowie 😉
Fantastyczny!
Dziękuję 😉
Cudowny patchwork, idealnie dobrane kolory i ta staranność wykonania…..zachwyca. Pozdrawiam