Zaniedbałam to miejsce. Tak w życiu bywa. Są rzeczy ważne i ważniejsze i na to niestety nie mamy wpływu. Jednak to, że nic nie wystawiałam nie znaczy, że nic nie robiłam.
Od zawsze podobały mi się takie kolorowe, miękkie kołdry – narzuty, ale jakoś nie miałam odwagi sama taki patchwork uszyć. Renata z „Domu artystycznego” poradziła mi abym najpierw uszyła coś małego. Poszłam więc za tą radą. Wycięłam kilka kwadratów, zszyłam, a następnie doszyłam jeszcze kilka. Potem złożyłam trzy warstwy i przepikowałam.
W ten sposób powstała całkiem pokaźna narzuta o wymiarach 160 x 200 cm. A miało być coś małego 🙂
No pięknie. Pierwszy patchwork i takie cudo! I te pikowania :O. Podziwiam cierpliwość, dokładność i zazdroszczę po cichu takich cudów spod ręki wychodzących.
😀
Pozdrawiam i czekam na więcej.